Kredyty frankowe dzięki swojej obecnie zdecydowanie negatywnej konotacji są częstym tematem w polskich mediach. Posiadacze kredytów „frankowych” uważnie śledzą pojawiające się w tym zakresie orzeczenia, które mogłyby w jakikolwiek sposób wpłynąć na ich sytuację. Za takie należy uznać wydane ostatnio przez naczelne organy wymiaru sprawiedliwości w Polsce i UE orzeczenia, tj. wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z dnia 20 września 2017 r. w sprawie Ruxandra Paula Andriciuc i in. v. Banca Românească SA o sygn. C-186/16 oraz wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 lipca 2017 r. w sprawie o sygn. II CSK 803/16.
Wyrok TSUE dotyczył grupy rumuńskich kredytobiorców, którzy zawarli z bankiem umowy kredytu walutowego, na mocy którego otrzymali określoną kwotę franków szwajcarskich z obowiązkiem zwrotu tej kwoty wraz z odsetkami. Sytuacja majątkowa kredytobiorców uległa drastycznemu pogorszeniu wskutek wzrostu kursu franka szwajcarskiego względem leja rumuńskiego. Zdaniem kredytobiorców, bank był w stanie przewidzieć rozwój i wahania kursu wymiany franka szwajcarskiego.
Odpowiadając na zagadnienia przedstawione przez sąd krajowy, Trybunał sformułował m.in. dwa bardzo istotne poglądy.
Po pierwsze, Trybunał dookreślił treść obowiązku informacyjnego w zakresie ryzyka zmienności kursów wymiany walut. Z orzeczenia wynika, że nie jest wystarczająca sama tylko informacja, że zawarcie umowy wiąże się z ryzykiem zmiany kursu franka szwajcarskiego. Trybunał doszedł do wniosku, że informacja taka powinna być znacznie bogatsza w treść, w szczególności powinna wskazywać potencjalne trudności dla kredytobiorcy w przypadku znacznych wahań kursów. Główne tezy tego wyroku, a także sformułowane już w latach ubiegłych poglądy Trybunału sugerują, że zatajenie prognoz co do spodziewanych wahań kursów przed kredytobiorcą należałoby odczytać jako naruszenie obowiązku informowania o ryzyku.
Większość spotykanych w obrocie prawnym umów o kredyt indeksowany lub denominowany do franka szwajcarskiego zawiera jedynie zdawkową informację o ryzyku kursowym. W trakcie postępowań sądowych niejednokrotnie ustalone zostaje, że pracownicy banku w procesie zawierania umowy nie przekazywali żadnych bardziej szczegółowych informacji o ryzyku, w szczególności nie wskazywali na stopień tego ryzyka ani nie prezentowali możliwych skutków silnej deprecjacji złotego względem franka. Wyrok Trybunału w sprawie Ruxandra Paula Andriciuc i in. v. Banca Românească SA rzuca na te zaniechania niezwykle negatywne światło.
Po drugie, Trybunał w sposób bardziej bezpośredni niż w poprzednich orzeczeniach określił moment, wedle którego sąd powinien oceniać, czy kwestionowane przez konsumenta postanowienie umowne jest nieuczciwe (a więc czy stanowi tzw. niedozwolone postanowienie umowne). W orzecznictwie polskich sądów powszechnych bardzo często spotyka się pogląd, że na ocenę nieuczciwego charakteru postanowienia umownego (np. klauzuli indeksacyjnej) wpływ mają nie tylko okoliczności znane w chwili zawarcia umowy, lecz również (a właściwie w przeważającej mierze) okoliczności związane z etapem wykonywania tej umowy już po jej zawarciu. Przykładowo Sąd Okręgowy w Łodzi w wyroku z dnia 13 kwietnia 2017 r. (sygn. III Ca 322/17) utrzymał wyrok I instancji oddalający powództwo kredytobiorcy frankowego z tego względu, iż powódka nie udowodniła, że bank faktycznie, w czasie wykonywania umowy, ustalał kursy w sposób arbitralny, stawiając kredytobiorcę w sytuacji gorszej, niż klientów innych banków. Pogląd taki jest niezwykle niekorzystny dla powoda-frankowicza: to na nim bowiem spoczywa ciężar udowodnienia, z zachowaniem rygorów postępowania dowodowego, że bank ustalał kursy franka szwajcarskiego w sposób nieznajdujący uzasadnienia w realiach gospodarczych.
Co istotne w świetle najnowszego wyroku Trybunału takie rozumowanie nie znajduje podstaw prawnych. Nieuczciwy charakter postanowienia umownego „należy przeprowadzać w odniesieniu do chwili zawarcia danej umowy z uwzględnieniem wszystkich okoliczności, o których przedsiębiorca mógł wiedzieć przy zawieraniu umowy i które mogły wpływać na jej późniejsze wykonanie (…)” – pkt. 54 uzasadnienia wyroku. Zatem nie jest istotne, czy bank rzeczywiście w trakcie wykonywania umowy ustalał kursy w sposób krzywdzący dla kredytobiorcy. Istotne jest jedynie to, że już w chwili zawierania umowy zapewnił sobie choćby możliwość takiego ustalania kursów, bez względu na to, czy faktycznie z tej możliwości skorzystał w trakcie wykonywania umowy.
Pogląd TSUE o chwili, wedle której należy oceniać dane postanowienie umowne, nie jest nowy. Również część polskich sądów opierała już na nim swoje rozstrzygnięcia. W mojej opinii nie ma tu zresztą żadnej realnej kontrowersji prawnej, a pogląd o konieczności badania etapu wykonywania umowy od początku stanowił prawne kuriozum. Niemniej jednak Trybunał powoli zaczyna wytrącać wszelkie argumenty z rąk tych, którzy próbują jeszcze forsować ten niekorzystny dla „frankowiczów” pogląd.
Wstrząsnąć tematyką kredytów „frankowych” może również wspomniany na początku niniejszego wpisu wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 lipca 2017 r. Będzie on tematem jednego z kolejnych wpisów.